niedziela, 20 listopada 2016

16 kolejka

Dziś bardzo nietypowo, gdyż tak jak od września regularnie piszę dla Was obszerne podsumowania każdej kolejki, tak teraz zdarzył się - nazwijmy to roboczo - skomplikowany weekend, gdzie, bez zbędnego czarowania, zbyt dużej ilości spotkań się nie naoglądałem. Dzisiejsze podsumowanie z obszernością będzie miało więc mniej więcej tyle wspólnego, co Łukasz Zwoliński ze skutecznością. W ramach rekompensaty wczoraj zamieściłem jednak bardzo długi tekst opisujący sytuację w Katarze na 6 lat przed Mundialem (TUTAJ), więc myślę, że ta dwójka stałych czytelników, których zapewne wywalczyłem sobie tymi dwoma miesiącami pisania na footrollu, będzie w miarę ukontentowana.

Dziś więc wybaczcie taką a nie inną formę (i długość) - od przyszłego tygodnia wszystko wraca do normy.

---

Piast Gliwice - Cracovia Kraków

Wszystko zaczęło się w Gliwicach (od stworzenia świata, na inauguracji obecnej kolejki kończąc). W związku z przyjazdem Cracovii należało się spodziewać ciekawego widowiska, gdyż obie drużyny najzwyczajniej w świecie nas do tego przyzwyczaiły - w poprzednim sezonie wszystkie trzy mecze wyglądały w miarę efektownie, a na inaugurację obecnego - bach, 5:1 dla Cracovii. Tym razem na mocne wrażenia trzeba było czekać do końca (dosłownie). W pierwszej połowie co prawda trafił Čovilo, ale emocje na dobre rozkręciły się we wspomnianej końcówce - 79 minuta, Badía i wyrównanie. Znów wydawało się, że Pasy stracą niemalże pewne zwycięstwo, przy okazji nie przełamując swojej serii (dotąd wygrali na wyjeździe tyle samo razy, ile sezonów w Ekstraklasie rozegrała LZS Chrząstawa). Co się jednak odwlecze to nie uciecze - w doliczonym czasie gry na wprowadzenie przyjezdnych wyprowadził Budziński.

Nie odwlecze?

Znaczy... yyy... no właśnie... 93 minuta, głupi faul w polu karnym obrońcy Cracovii Ferraresso, zamieniony na bramkę przez Gotala. Remis.

2:2

Jagielonia Białystok - Legia Warszawa

Jeżeli mecze Piasta z Cracovią w ostatnich latach wywoływały duże emocje, to co  dopiero powiedzieć o starciach Jagi z Legią? Pamiętny wspólny doping na trybunie Jagielonii fanów obu drużyn, kontrowersyjny rzut karny dający zwycięstwo Legii i zmuszający Probierza do pie*dolnięcia sobie whiskey, czy jeszcze wcześniej puszczenie na stadionie Jagielonii, przy wybiegnięciu na rozgrzewkę Legionistów, hymnu Ligi Mistrzów (zaraz po walkowerze z Celtikiem). Działo się naprawdę dużo na murawie, jak i poza nią. Tym razem jednak więcej na samej płycie, na co raczej nie należy narzekać. Chyba że chcemy pogadać o grze gospodarzy, wtedy słowa krytyki są wręcz wskazane. Powiedźmy sobie szczerze - zrobili wszystko, aby przyjezdni przed starciem z Borussią zbytnio się nie zmęczyli. W pierwszej połowie trafił Guilherme, po godzinie gry świetnie prezentujący się od pewnego czasu Ofoe, a większość trafień i tak padła - wzorując się na wcześniejszym meczu - w doliczonym czasie gry. Jeden dla Jagielonii, dwa dla Legii. Mały nokaucik lidera.

1:4

Górnik Łęczna - Ruch Chorzów

Spotkanie ostatniej z przedostatnią ekipą na neutralnym terenie. Czy w sobotnie popołudnie mogło zdarzyć się coś lepszego? Wiadomo, pytanie retoryczne, zawsze Ruch Chorzów mógł zostać zastąpiony przez klasyczne Podbeskidzie, ale aż tak dobrze jeszcze nie ma. Na szybko po meczu zastanowiłem się, co po takim spotkaniu powinno należeć do obowiązków Górnika:

- pielgrzymka do Częstochowy, opcjonalnie Mekki,

- telefon do Janusza Wójcika,

- telefon do Ryszarda Forbricha,

- telefon do zarządu Pierwszej Ligi Piłkarskiej, aby zacząć badać teren pod przyszły sezon

Czwórka od Ruchu Chorzów (Ruchu Chorzów!) na prawie własnym obiekcie, to musi być po prostu kompromitacja. Łęcznianom naprawdę pozostały tylko te modlitwy, czy telefony.

0:4

Pogoń Szczecin - Wisła Kraków

Ádám Gyurcsó 15‘, 20‘, 25‘, 51‘... Ten węgierski skrzydłowy tak naprawdę od początku sezonu prezentował ciekawą formą, ale aż takiego wystrzału nie spodziewał się chyba nikt. Hat-trick w dziesięć minut, łącznie cztery gole. Dodatkowo Pogoń od 51 minuty prowadząca z Wisłą 6:1... Co by nie mówić na emocje nie można było narzekać, a na pewno pomogła w tym dyspozycja piłkarzy Wisły, jak i rzecz jasna nie dyspozycyjność naprawdę solidnego grona zawodników. Z różnych względów nie mogli wystąpić bowiem Guzmics, Jović, Sadlok, Pietrzak, Małecki, Ondrášek i Zachara, który... Brał tego dnia ślub. Naprawdę wyobrażam sobie korzystniejszy, jak dla piłkarza, termin na wesele, ale skoro klub się zgodził - co kto lubi.

Pogoń rzecz jasna nie miała najmniejszych problemów ze zdeklasowaniem tak osłabionej Wisły. Wyhamowała na początku drugiej połowy, gdy 
Gyurcsó zdobył szóstego gola. Strach pomyśleć, jak to by się skończyło, gdyby wtedy zachciało im się jeszcze pójść za ciosem...

6:2

Lechia Gdańsk - Wisła Płock

Pisząc swego czasu artykuł o znakomitej sytuacji Lechii w obecnym roku (m.in. cztery spotkania na własnym boisku, plus w międzyczasie Derby Trójmiasta w Gdynii), gdzieś z tyłu głowy miałem, że zapewne nie do końca uda im się to wykorzystać (opcjonalnie w ogóle). No i faktycznie wszystko szło bardzo stykowo - 3:2 z Piastem i po 1:1 z Arką i Pogonią. Tym razem znów niepewne, wymęczone w końcówce 2:1 z Wisłą (która zresztą do przerwy prowadziła), ale liczą się fakty - to kolejne trzy punkty ekipy z Trójmiasta. Nie zawsze efektownie, lecz do bólu konsekwentnie. Za tydzień u siebie z outsiderem z Łęcznej. Coś mi jednak mówi, że to znów nie będzie łatwy mecz.

2:1


Arka Gdynia - Bruk-Bet Termalika Nieciecza

Ostatnie zwycięstwo Arki: 19 września. Ostatni triumf Termaliki: 2 października. Trochę czasu minęło, nie ma co. Wychodzę z założenia, że najgorsze w takich meczach, gdzie obie drużyny walczą o przełamanie, jest ich obustronna chęć odkucia się. Wtedy najczęściej pada remis. Zgoła odmiennie dzieje się, gdy dochodzi do takiej sytuacji jak na przykład w tym meczu. Niby Arka szybciutko objęła prowadzenie, ale po pół godzinie gry więcej goli miała już Termalika. Teraz wypadałoby, aby gospodarze powalczyli o jakieś bramki, ale gdzie tak... Lepiej zrobić coś takiego:

COŚ TAKIEGO

Ostatnio jest to popularne, więc lecimy: "I wtedy powiedziałem mu... Miro, zrób faul dwiema nogami".


1:3

Lech Poznań - Śląsk Wrocław

Głównym problemem trenera Bjelicy przed tym meczem był wybór napastnika, gdyż obaj jego snajperzy, Robak i Kownacki, są ostatnio w znakomitej formie. Ostatecznie postawił na tego drugiego, który jednak nie popisał się trafieniem. Po nieco ponad godzinie wpuszczony został więc Robak, który bez problemu huknął sobie dwie brameczki. Wcześniej Śląsk napoczął Jevtić. To już trzecie zwycięstwo z rzędu Kolejorza. Bilans: 10:0.

3:0

Jutro do boju staną jeszcze Korona Kielce i Zagłębie Lubin.

---

Od przyszłego tygodnia zapraszam już na podsumowanie takie jak zawsze - znacznie obszerniejsze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz