niedziela, 31 lipca 2016

Ekstraklasa #4 (Wisła Płock - Legia Warszawa, 3 kolejka) - Cóż za derby Mazowsza...

Kto by pomyślał, że w sobotnią noc przyjdzie nam oglądać takie widowisko na stadionie w Płocku! Jasne, na efektowną grę złożyło się dużo indywidualnych błędów, ale kurczę - dzięki temu nikt na pewno nie będzie żałował dwóch godzin spędzonych na stadionie czy przed telewizorem. Efektowne otwarcie, potem szybka gra z jednej i drugiej strony, zwroty akcji, błędy arbitra... Uff, ten mecz zasłużył na osobny artykuł.

Beniaminek z Płocka rozgrywał na własnym stadionie zdecydowanie najbardziej prestiżowe spotkanie od czasów pożegnania z Ekstraklasą. Na mocno przestarzały obiekt, który jednak wypełniony kibicami wygląda naprawdę ładnie, przyjechała wczoraj warszawska Legia, generująca wiadome emocje. W kwestiach piłkarskich dla drużyny Hasiego nie był to najlepszy moment - z jednej strony w głowie historyczna szansa w Lidze Mistrzów, ważny rewanż Trenčínem, z drugiej malutki musik punktowania w lidze po dwóch ostatnich remisach. Skład przyjezdnych nie zaskoczył zapewne wielu - spodziewany odpoczynek Pazdana, Jodłowca, czy Nikolićia, do tego absencja wobec meczu w eliminacjach Champions Leaque Bereszyńskiego i Aleksandrowa. W składzie m.in. Rzeźniczak, Hamalainen, Kosecki czy Prijović. Poza tym kilku pewniaków, którzy w ostatnim czasie wywalczyli lub utrzymali miejsce w składzie - Malarz, Lewczuk, Moulin, Kopczyński i Kucharczyk. Widać więc, że Legia gra tak naprawdę tym, co ma i tym, co jest w stanie posłać na plac. Ze strony gospodarzy bez większych zmian, wielka motywacja przed derbami.

Derbami Mazowsza, które wypadły naprawdę godnie. Przede wszystkim nie zawiedli niesamowicie spragnieni Ekstraklasy w Płocku fani, którzy w liczbie prawie dziesięciu tysięcy stawili się na spotkaniu, tworząc naprawdę świetne widowisko. Ze strony kibicowskiej sympatycy gospodarzy od początku głośnym dopingiem nieśli swoich piłkarzy, wszystko zwieńczając efektownym pokazem pirotechnicznym pod koniec spotkania.


Na boisku od początku działy się cuda - już w pierwszej groźnej akcji, po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Dominika Furmana, gola głową zdobył Tomislav Božić. Największy błąd przy bramce popełnił chyba Michał Kopczyński, delegowany od krycia stopera Wisły. Mocne otwarcie gospodarzy, ale też dalsze próby. Legia jakby uśpiona jakby w lekkim szoku. Niedługo później kolejne dośrodkowanie z rożnego Furmana i tym razem gol głową drugiego stopera Przemysława Szymińskiego! Niesamowite! Minęło przecież nieco ponad dziesięć minut!

To jednak nie koniec - po tej akcji Wisła przez chwilę nadal naciskała, lecz z biegiem czasu przewagę zyskiwała Legia. Zaowocowało to kontaktowym trafieniem Prijovićia z siedemnastej minuty. Od tego momentu tak naprawdę widać było już znacznie większą kulturę gry ze strony Legionistwów. Do przerwy był już remis - zagranie za plecy obrońców do Kucharczyka, ten przyjmuje piłkę, dopiega do niego Szymiński, lecz zostaje wykiwany przez skrzydłowego Legii - remis. Inna sprawa - dość ważna - że w międzyczasie przy stanie 2:1 Wiśle Płock należała się jedenastka - faulowany w polu karnym przez Rzeźniczaka był Ilijew.

Mogło być 3:1, skończyło się 2:2, ale naprawdę - takiej połowy nie było w Ekstraklasie od dawna! Co tam się działo!


Co w drugiej odsłonie? Wiadomo - już nie takie tempo, już nie takie emocje, lecz także nie zabrakło emocji i wielu ciekawych chwil. Przede wszystkim jednak prowadzenie po prawie godzinie gry objęła Legia - po dośrodkowaniu w pole karne piłka niefortunnie odbija się od napastnika Wisły Kante i trafia do Lewczuka, który nieczystym strzałem pakuje piłkę z bliskiej odległości tuż przy słupku bramki Kiełpina. Od tego momentu tak naprawdę Nafciarze, jak mówi się na gospodarzy, nie stworzyli sobie żadnej klarownej sytuacji.

W drugiej połowie zadebiutowało jednak dwóch bardzo ciekawych zawodników - w Legii pojawił się Steeven Langil, a w Wiśle Siergiej Kriwiec, wracający do Polski po przygodzie w Chinach i we Francji. Nie zapomniał języka, bo meczu udzielił wywiadu po polsku. Jeden, jak i drugi za dużo nie pokazali - Langil kilka razy urwał się skrzydłem, wykorzystując swoją szybkość, lecz to by było na tyle. Białorusin z kolei oddał jeden groźny strzał, ale poza tym widać, że to jeszcze nie ta forma.

Ciężko po takim spotkaniu wybrać zawodnika meczu - z jednej strony świetny Furman, który zaliczył dwa ostatnie podania, z drugiej bardzo dobry występ Prijovićia, co zresztą potwierdził golem.

Mamy za sobą naprawdę gorące derby - fakt faktem, że znacznie więcej działo się w pierwszej połowie, jednak tak czy siak - warto było dziś poświęcić trochę czasu, by to zobaczyć. Zdecydowanie najlepszy mecz tego sezonu, a rozegranych zostało już dwadzieścia spotkań.

Wynik idzie w świat - Wisła - Legia 2:3.

Norbert Skórzewski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz