czwartek, 18 sierpnia 2016

Dlaczego Ekstraklasa S.A. psuje swoje własne rozgrywki?

Poniedziałkowe mecze Ekstraklasy są trochę jak Ruch Chorzów - raz dobrze (walka o puchary) raz źle (batalia o utrzymanie). W większości przypadków jest jednak źle, bo godzina 18:00 w pierwszy dzień roboczy bardzo rzadko przynosi jakiekolwiek emocje, a i ilość kibiców na meczach wcale nie dopisuje. Podobno, gdyby ludzie mieli wybór, woleliby zostać w pracy. Niestety większość z nich nie ma i jest skazana na poniedziałkową Ekstraklasę.

Zakończenie kolejki w taki, a nie inny dzień wydaje się niestety koniecznością - Canal+ dba o to, aby mecze się na siebie nie nakładały, co przy zajętym piątku (18:00, 20:30) i sobocie (15:30, 18:00, 20:30), pozostawia tylko dwa terminy w niedzielę (15:30, 18:00 - potem flagowy program C+ Liga+Extra), no i ten nieszczęsny poniedziałkowy termin jakoś nie może zniknąć z ramówek. Oczywistą sprawą jest, że w przypadku ewentualnego zlikwidowania tego terminu i nawet nałożenia na siebie spotkań, poziom absolutnie by się nie podniósł, a i być może kibiców byłoby tyle samo, może nieznacznie więcej.

Kiedy jednak Ekstraklasa S.A. układa terminarz tak, że mecz o potencjale frekwencyjnym powyżej 10 000 ląduje na zwieńczenie kolejki no to coś tutaj wyraźnie nie gra...
.

Dla mnie, jako fana Ekstraklasy, to nawet lepiej, że każdy mecz jest osobno, żaden się na siebie nie nakłada, ale kiedy taki mecz ląduje na poniedziałek.... Prześledźmy najpierw poniedziałkową frekwencję w pierwszych pięciu kolejkach:

Termalika - Arka 3338 widzów (8. wynik w lidze),
Górnik - Lechia 3574 widzów (8. wynik w lidze),
Pogoń - Śląsk 6120 widzów (6. wynik w lidze),
Ruch - Wisła Płock 6176 widzów (6. wynik w lidze),
Wisła Płock - Jagielonia 7138 widzów (6. wynik w lidze)

Widać tutaj jak na dłoni, że nie spotkania te nie cieszą się najlepszą frekwencją. Fakt faktem, że nie uczestniczą w ich tuzy skupiające ponad 10 000 osób, jednak Termalika poza poniedziałkiem raz miała frekwencję gorszą, raz lepszą. Górnik dwa razy lepszą, Pogoń raz gorszą, raz lepszą, Ruch gorszą a Wisła dwa  razy lepszą, więc dużo tutaj zależy od zespołu. I szczerze powiedziawszy, nie miałbym nic przeciwko temu, aby po analizie na poniedziałek lądował mecz z prawdopodobnie najmniejszą frekwencją.

Jak to będzie wyglądało w połowie września? Mecz Arki z Cracovią to spotkanie zgodowe, na które oprócz kibiców z Krakowa przyjechałaby zapewne także spora delegacja fanów Lecha czy KSZO Ostrowiec. 10 000 w taką sobotę pękłoby spokojnie, a tak... A tak stadion pewnie i tak przyjmie sporo osób, gdyż Gdynia jest po prostu głodna Ekstraklasy (poniedziałkowy mecz beniaminka z Płocka zgromadził przecież ponad 7 tysięcy), ale zabraknie bardzo wielu kibiców przede wszystkim z Krakowa, a na tym frekwencja niewątpliwie ucierpi mocno, Nawet pomimo tego, że - jak wspominałem - kibiców i tak zjawi się sporo.

Ciekaw jestem jakie kryteria bierze pod uwagę Ekstraklasa S.A. przy ustalaniu terminarza? Może październikowe derby z Lechią też warto byłoby ustawić na poniedziałek...

Ekstraklasie powinno zależeć na frekwencji, a takimi ruchami strzela sobie po prostu w stopę...

Norbert Skórzewski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz