czwartek, 4 sierpnia 2016

DWL - Drużyna Wiary Lecha



Nadszedł czas, kiedy w końcu mogę napisać obszernie o tym, co tak naprawdę lubię w piłce najbardziej - sprawach kibicowskich, w tym przypadku koegzystujących z czystą, prawdziwą, piłką.

Wielkopolska zawsze byłą miejscem, które darze szczególną sympatią, skumulowaną nawet tym, że tam najchętniej widziałbym siebie na studiach, jak i w późniejszym życiu. Niesamowicie podoba mi się pod względem przywiązania społeczeństwa do tamtejszych tradycji, kultywowania ich, charakterystycznej - bardzo przyjemnej - gwary i wielu innych rzeczy, których już na przykład nie dostrzegłem po kilkudniowym pobycie w Warszawie. Mówię rzecz jasna tylko o wrażeniach na pierwszy rzut oka, inna sprawa, że stolica Wielkopolski też bardziej podoba mi się wizualnie od Warszawy, ale... Co Was to interesuje..., Problem dostrzegł także w początkowej fazie swoich rządów w Legii prezes Bogusław Leśnodorski, zauważając, że identyfikacja społeczeństwa w Wielkopolsce znacznie pomaga w wypromowaniu klubu w regionie, który oddycha Lechem, w przeciwieństwie do Warszawy, w stosunku do Legii.

Do czego zmierzam? Uważam, przy całym szacunku do roboty wykonywanej przez Warszawskich kibiców i innych większych ekip kibicowskich w Polce, że to właśnie Lech jest najlepiej zorganizowaną grupą ultrasów w Polsce (wszystko rzecz jasna subiektywnie). Kibole (przykład poznańskiej gwary, słówko bardzo ładnie zresztą wypromowane w mediach) Kolejorza zawsze słynęli z wielu akcji charytatywnych, w sumie jak wszyscy w Polsce, założyli własne stowarzyszenie "Wiara Lecha", odwołane po dziewięciu latach z powodu nagonki medialnej, ale przede wszystkim - co potwierdza moją tezę - nagrali dwie stricte kibicowskie płyty (Definicja Kibol (2012 rok) i Definicja Kibol 2(2014 rok)), jak i powołali do życia własną drużynę piłkarską. To naprawdę nie jest proste.

Tworzenie przez kibiców własnych drużyn piłkarskich nie jest niczym nowym w świecie futbolu - mieliśmy już próby, przykłady chociażby Stilonu, Widzewa, ŁKS-u czy Hutnika Nowa Huta, jednak w większości przypadków kibice brali się za odbudowę klubu, który upadł - to był wspólny mianownik. W przypadku DWL mamy zupełnie inną sytuację - Lech przecież w Ekstraklasie trzyma się solidnie, upadek mu nie grozi. Pomysł, pomimo wszystko, nie był wcale spontaniczny...

Zaczęło się od tego, że kibole Lecha brali wcześniej udział w rozgrywkach amatorskich, wystawianych przez nieistniejące już stowarzyszenie "Wiary Lecha", później zgłosili się do rozgrywek Pucharu Polski i niejako odczuli pewnie syndrom z Football Managera - powiedzmy, że dominujecie swoim klubem w Ekstraklasie, wygrywacie wszystkie mecze, ale też jesienią odpadacie z europejskich pucharów - motywacja do wiosennych gier musi być, rzecz jasna, mała. Podobnie było tutaj. Jakiś czas temu w artykule o tym klubie na weszlo.com jeden z członków DWL mówił tak: "Gdy chłopaki wychodzili na mecz pucharowy, widać było, że obu stronom trzęsą się nogi, że to naprawdę jest święto, dla tych na murawie, i dla tych na trybunach". Kiedy pucharowa przygoda się kończyła, rozgrywki amatorskie nie wywoływały już takiego napięcia.

Warto było jednak przeżyć te kilka chwil, takich, jak chociażby wygrany 6-0 pucharowy mecz z Bolą 06 Poznań. Dalej dzięki relacji Jakuba Olkiewicza na weszlo - "To wszystko zbiegło się z problemami na trybunach ekstraklasowych, więc postanowiliśmy, że tutaj będziemy się bawić w swoim stylu, po kibolsku. Konkretna zabawa, konkretny doping, no i oczywiście ogromne przeżycie, również dla zawodników, którzy przecież też wciąż są fanatykami" – wspomina Piestrzyński, jeden z graczy i najważniejszych ludzi zarządzających klubem. Spotkanie to było zresztą bardzo symboliczne - stało się impulsem, potwierdzającym, że to wszystko ma sens. W następnej rundzie drużyna odpadła i musiała wrócić do szarych rozgrywek amatorskich.



Czuć jednak było, że niedługo zacznie się coś większego, jeszcze poważniejszego...


Wszystko - jak widzimy - zaczyna się bardzo niewinnie - zwykły wpis Litara, czyli Krzysztofa Markowicza, jednego z najbardziej rozpoznawalnych kibiców Lecha, o możliwości założenia drużyny. W tamtym momencie był 20 marca 2012 - w sezonie 2012/2013 Drużyna Wiary Lecha występowała już na boiskach B-Klasy. Wszystko wygląda prosto, jednak jestem przekonany, że nie zdajecie sobie sprawy, ile trzeba poświęcić, aby stworzyć taki B-Klasowy klub, do tego z aspiracjami na coś więcej - Zapału, chęci i determinacji na pewno nie zabraknie, problemem były oczywiście pieniądze i infrastruktura. Z poznańską kasą - bejmami - luntrusi Lecha (oczywiście w pozytywnym znaczeniu) radzili sobie, jak tylko mogli - koniec końców udało się znaleźć sponsora, składki oczywiście także miały miejsce. Infrastruktura to zupełnie inna bajka - chodzi oczywiście o boiska, które ciężko było sobie wygospodarować - DWL nie ma więc stałego boiska, choć jedno na stałe zapisało się w ich historii: Cytadela. Boisko na Armii Poznań, na którym wszystko się zaczęło. To właśnie na nim Wiara Lecha rozegrała swój pierwszy sparing, wywalczyła awans do Pucharu Polski i awans do A-Klasy. To również na nim przegrała swój jedyny derbowy pojedynek z Trzynastką 3:1. 

Kolejny cytat z dawnego reportażu na weszlo.com: "Nie ukrywamy, że chcielibyśmy kiedyś zagrać na obiekcie w dzielnicy Dębiec, na historycznym, obecnie zarośniętym stadionie Lecha. To miałoby dla nas olbrzymie znaczenie, pomijając już, że w tej dzielnicy dzieciaki mają niewiele dostępnych rozrywek – objaśniają kibice Lecha. – Gra w tej lokalizacji byłaby korzystna dla wszystkich, a gdyby powstały jeszcze boiska treningowe, na których mogłyby grać w przyszłości drużyny młodzieżowe… Zresztą, juniorzy to jeden z wymogów licencyjnych po awansie do wyższej ligi i to jeden z tych wymogów, które z przyjemnością spełnimy. Niektóre kluby starają się uzyskać od PZPN-u zwolnienie z tego obowiązku, my nie mamy zamiaru."


Jak dostać się do drużyny? Na pewno nie wystarczą tylko umiejętności piłkarskie, przede wszystkim potrzebne jest kibolskie CV - po prostu, trzeba angażować się w życie tego ekstraklasowego Lecha, obowiązkowo jeździć na wyjazdy. Dopiero potem przydatność do zespołu ocenia trener. Można doszukiwać się małym analogii pomiędzy Atheltic BIlbao - tylko Baskowie, a właśnie DWL - tylko kibole. Wspomniane wcześniej wyjazdy - z tego co wiem cztery na sezon - to absolutne minimum.





Zabezpieczenia meczów DWL od początku wymagało solidnych nakładów. Postanowiono m.in, że:

– wszystkie mecze Wiary Lecha będą sędziować sędziowie przynajmniej IV-ligowi

– wszystkie mecze B-klasy będą monitorowane przez służby policyjne

– zmiany w organizacji bezpieczeństwa w rozgrywkach organizowanych przez WZPN zakończyły się na drużynach IV ligowych. Wyjątkiem jest ten sezon, gdzie z uwagi na K.K.S. Wiara Lecha – zmiany dotyczą B-klasy

Czy jest to potrzebne czy nie, cóż - może chronią oni sędziego?


Fot. weszlo.com

To jednak tak pół żartem, gdyż mówiąc całkiem poważnie, na meczach jest po prostu normalnie... "Była taka sytuacja, gdy sędzia prowadzący spotkanie miał trochę nadprogramowych kilogramów. Nasi kibice, jak to kibice, trochę z tego szydzili, baliśmy się reakcji i tego, jak to zostanie odebrane. Sędzia tymczasem powiedział nam po meczu, że na każdym stadionie spotyka się z obelgami i wyzwiskami, ale po raz pierwszy szyderstwa na temat jego tuszy były zwyczajnie zabawne. Podszedł do całej sprawy z dystansem i przyznał, że sam śmiał się pod nosem z niektórych przyśpiewek" - mówił jeden z członków DWL Jakubowi Olkiewiczowi.

Wiecie, co jest najfajniejsze - że pisze już tyle, a ani razu nie wspomniałem o tym, co działo się na boisku. DWL do rozgrywek B-Klasy przystąpił w sezonie 2012/2013, po dramatycznej końcówce kibole wywalczyli awans do A-Klasy. Dramaty w końcówkach to zresztą ich styl - wiele razy pokazywali charakter, o wynikach przesądzając w ostatnich minutach. Po dwóch sezonach w A-Klasie przyszedł czas na awans do okręgówki...



Najciekawszym spotkaniem pod względem otoczki, było zwieńczenie występów zawodników na A-klasowych boiskach - w połowie czerwca 2015 dostąpili bowiem zaszczytu wystąpienia na stadionie przy Bułgarskiej, już z zapewnionym awansem. Rok temu było zdecydowanie bardziej dramatycznie - też na Bułgarskiej (wtedy pierwszy raz) przegrali z zespołem z Murowanej Gościny 0-1, czym zaprzepaścili swoje szansę na promocję do okręgówki. Wtedy się nie udało - tym razem było święto. Pewne zwycięstwo, ładne bramki, zabawa na trybunach...




W pierwszym, historycznym sezonie na poziomie okręgówki zajęli 6. miejsce, które zapewnili sobie głównie dzięki świetnej grze wiosną.

Niestety teraz nie jest już tak kolorowo. Jeszcze jakiś czas temu w kuluarach mówiło się o chęci walki o IV ligę, jednak teraz wiemy, że to już niemożliwe. Wszystko to jest spowodowane brakiem sponsorów, a co za tym idzie fatalną sytuacją finansową klubu wspieranego tylko i wyłącznie przez pasjonatów. Długo nie było pewne, czy zespół w tym sezonie przystąpi do rozgrywek, jednak w ostatniej chwili znalazł się sponsor, dzięki któremu uda się przetrwać jeszcze co najmniej ten sezon.

Co dalej? Naprawdę trudno powiedzieć. Długiego wywiadu dla strony lechita.net (TUTAJ) udzielił ostatnio prezes DWL Paweł Piestrzyński. Oto fragmenty:

Borykacie się teraz z najtrudniejszym momentem w historii istnienia DWL?

Zdecydowanie tak – na pewno w aspekcie finansowym. Sportowo kwitniemy i idziemy do przodu. Jeśli chodzi o finanse to jest dramatycznie. W grudniu odszedł od nas sponsor. Przez te pół roku nikt inny się nie pojawił. Pod koniec sezonu zaczęło nam brakować pieniędzy. W tej kwestii jest najgorzej.

Bierzecie pod uwagę taką możliwość, iż zrezygnujecie z gry w trakcie sezonu?

Jak będzie taka sytuacja, iż nie pozyskamy pieniędzy to nie zgłosimy drużyny do rozgrywek.  Nie możemy zrobić tak, że zgłaszamy drużynę, zaczynamy grać i zabraknie nam funduszy. Nie ma takiej opcji – możemy wpakować się w ogromne długi. (Ostatecznie mały sponsor, dzięki któremu udało się przystąpić do rozgrywek, się znalazł - przyp. autor).

Przyjmijmy, że rezygnujecie z gry po tym sezonie. Planujecie powrót za rok do piłki jak znajdziecie sponsora?

Ciężko by było. Po pierwsze, musielibyśmy ponownie zacząć od B-klasy. Po drugie, wiele chłopaków od nas gra już naprawdę na wysokim poziomie, podejrzewam, że chcieliby znaleźć sobie nowe kluby. Ogromnym kosztem dla nas byłoby sprowadzenie ich ponownie.

W walce o mistrzostwo ligi będziecie patrzeć też na fundusze, jakimi dysponujecie? Wiele jest taki zespołów, które w samej końcówce odpuszczają walkę o awans, gdy wiedzą, że nie będą w stanie poradzić sobie finansowo w wyższej klasie rozgrywkowej.

My chcemy wygrać ligę i na pewno nie będziemy robić tak niektóre kluby w Polsce, nawet w Ekstraklasie, gdzie zespoły nie chciały walczyć o mistrzostwo, bo wiedziały, iż nie mają pieniędzy na europejskie puchary. My tacy nie będziemy. Chcemy wygrać okręgówkę. Niestety, wtedy będziemy musieli odmówić awansu. Też takie rzeczy się zdarzają. Nie wiem czy wiąże się to z jakimiś karami, ale myślę, że nie – wystarczy przygotować odpowiednie pismo.


Kibole szukają też środków w inny sposób - ostatnio na forum kibiców Kolejorza (forum.hejlech.pl) pojawiła się pierwsza z czterech planowanych licytacji koszulek meczowych DWL:

Licytacja

Podsumowując - projekt kibiców Lecha Poznań stał się w pewnym sensie wyjątkowy. Jeszcze nigdy żadna z polskich ekip kibicowskich, która powołała do istnienia własny klub, nie dotarła na aż tak wysoki poziom. DWL w tym momencie delikatnie zaczyna odbijać się od ściany, jednak trzeba mieć nadzieję, że uda się przetrwać nie tylko obecny, ale i kilka następnych sezonów.

Niestety w tej sytuacji najważniejszej roli nie odgrywa pasja, tylko finanse. Pierwszej nie zabraknie nigdy, z drugim jest jednak spory kłopot...



Norbert Skórzewski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz