wtorek, 23 sierpnia 2016

Ekstraklasa #8 (2016/2017, 6. kolejka, 19-22 sierpnia)

Piątek... Cóż - po meczach, które odbyły się tego dnia, mam jedno przemyślenie: gdybym nie oglądał tych spotkań, a pisał Wam relacje na podstawie suchych wyników, to wyszłoby na to samo. W ten piękny dzień nie działo się bowiem nic - brak jakichkolwiek emocji i - co najważniejsze - zero zdobytych bramek na przestrzeni 180 minut.

Śląsk Wrocław - Wisła Płock 0-0
Bruk-Bet Termalika - Lech Poznań 0-0

Tak - jeżeli tego dnia wybraliście się na imprezę lub do cioci, babci, wujka, dziadka albo zdecydowaliście się na powtórkę Igrzysk Olimpijskich z 1990 roku i tamtejszą konkurencje strzelania do żywych gołębi, to  zdecydowanie doświadczyliście większych emocji. Mecze dostarczyły ich tyle, że może pociągnę ten temat strzelania - Zawody w tej dość krwawej dyscyplinie zostały rozegrane tylko jeden raz podczas igrzysk w Paryżu w 1900 roku. Przed każdym zawodnikiem biorącym w niej udział wypuszczano po kolei ptaki. Konkurencję uważano za zakończoną po dwóch chybionych strzałach. Jedynym złotym medalistą w strzelaniu do gołębi został Belg Leon de Lunden z 21 trafieniami.

Ciekawe jak w tej konkurencji spisaliby się chociażby napastnicy Śląska Wrocław, którzy w obecnym sezonie zdobyli zawrotną liczbę... Wróć - nie strzelili jeszcze żadnego gola.

W ogóle Śląsk - jeżeli przy pierwszym meczu jesteśmy - zanotował już w tym sezonie czwarty bezbramkowy remis (oprócz tego 2:0 z Pogonią i 0:2 z Arką). Prawie te wrocławskie 0:0 jest niesamowicie nudne - historie z remisów z Lechem i Legią , jakby to powiedzieć, nie będą przekazywane następnym pokoleniom. Podobnie z meczem dzisiejszy. W miarę wyglądało 0:0 z Lechią, ale Panie Rumak - niby cel uświęca środki, ale  może jednak warto byłoby zrobić coś ekstra. Nie wiem, strzelić jakiegoś gola od czasu do czasu?

Oczywiście Wisła Płock wcale lepsza nie była, choć stworzyła chyba jedyną jako taką szansę w meczu, kiedy przed Pawełkiem znalazł się Reca, lecz uderzył wprost w niego. Oprócz tego kompletna padaka i najsłabszy mecz trwającego sezonu.

Kiedy już wykorzystaliśmy wszystkie leki antydepresyjne po pierwszym meczu, Ekstraklasa zafundowała nam bój w Niecieczy - Termalika kontra Lech. Nieciecza od początku oddała inicjatywę, widać, że w głowie siedziało im ostatnie 0:5 od Pogoni, a Lech... Znów z dwójką Tetteh-Trałka, która nie jest w stanie kreować akcji ofensywnych, znów bez stwarzanych sytuacji, znów po prostu słabo. Prawdziwa gra rozpoczęła się dopiero w... Doliczonym czasie. Najpierw po rzucie rożnym Termaliki z linii piłkę wybija Majewski, szybki kontratak Lecha i niewykorzystana sytuacja Pawłowskiego. Potem rożny dla Poznaniaków i bardzo groźny strzał Bednarka, którego strzał świetnie wyjął Pilarz. Młody stoper Lecha to prawdopodobnie jeden z niewielu wygranych ostatnich dni - zagrał w Pucharze z Podbeskidziem, potem w lidze z Cracovią, gdzie trafił do siatki, no a teraz po dobrym meczu znów miał sytuację.

Dwa piątkowe mecze miały jeden pozytyw - trwały tylko 180 minut. Nie liczę doliczonego czasu w Niecieczy, bo wtedy akurat było dużo emocji.

Obrazek dnia - napis "zespół muzyczny Niecieczanie" wkomponowany w sektor kibiców Lecha.



---

Nawet największym optymistom trudno było przewidywać, że Piast Gliwice powtórzy sukces z zeszłego sezonu. Od początku obecnej kampanii w drużynie coś się popsuło - nie ma już motorów napędowych w postaci Nešpora i Vacka, z drużyną tuż przed startem ligowych zmagań pożegnał się trener Latal. Gliwiczanie od razu odpadli z Ligi Europy, a w Ekstraklasę weszli od fatalnego 1:5 z Cracovią. Potem nie było już tak źle - wygrana, remis, remis i znów podział punktów. 0:0 z Legią czy Zagłębiem to nie są oczywiście wyniki, które jakoś specjalnie dyskwalifikują Piasta, lecz trudno spodziewać się powtórzenia miejsca z zeszłego sezonu. Ba - nikt specjalnie się nie zdziwi, jeżeli Piast nie awansuje do ósemki. To już jest nieco inna drużyna, która przede wszystkim nie stwarza już u siebie takiej twierdzy. Potwierdziła to porażka z Pogonią Szczecin.

0:2. 0 celnych strzałów, tylko 1 (!!!) niecelny.

Nie - jeżeli tak ma grać wicemistrz Polski, no to coś tu jest nie tak.

O grze Piasta nie ma za bardzo co pisać, bo jej po prostu nie było (patrz: liczba strzałów). Zgoła odmiennie prezentowała się Pogoń. To może nie taka dysproporcja, jak podczas meczu - dajmy na to - Barcelony z LZS Chrząstawą, ale dało się ewidentnie zauważyć, jak i wpływ na Pogoń miało ostatnie rozbicie Niecieczy (5:0). Zespół grał odważnie, bez żadnych kompleksów. Świetnie spisywał się młody japoński napastnik Seiya Kitano, który do bramki dołożył także miano zawodnika meczu. Młody zawodnik (rocznik 1997), który początkowo nie znajdował się w planach trenera Moskala, przebojem wbił się do pierwszego składu, zostawiając w tyle m.in. Łukasza Zwolińskiego. Zdobył swojego pierwszego gola, a Piast dobił Kamil Drygas, po świetnej akcji również bardzo dobrze dysponowanego Węgra Ádáma Gyurcsó. 2:0.

---

Mobilizacja w Gdynii na wyjazdowe spotkanie z Legią była ogromna - kibice tak się zmobilizowali, że ich wyjazd okazał się trzecim największym w XXI wieku. Aby dopełnić święto, potrzebna była jednak dobra dyspozycja piłkarzy, który na wyjazdach zapominają jak gra się w piłkę. 0:2 i 1:4 w porównaniu do domowych 3:0, 3:0, 2:0 to ogromna dysproporcja. Tym razem wydawało się, że lepszej okazji do przełamania w delegacjach może nie być długo. Dziwnie brzmi to w kontekście meczu z Legią, lecz biorąc pod uwagę, że Stołeczni w lidze wygrali zaledwie jeden mecz, a patrząc na wszystkie rozgrywki w u siebie zwyciężyli tylko w rewanżu 2. rundy eliminacji Ligi Mistrzów, no to cóż - biorąc pod uwagę formę Legii, ciężko tu nie wygrać.

Tym bardziej, że Legioniści wystawili rezerwowy skład (z wyjątkiem bramkarza Malarza), do tego zagrali w formacji z trójką obrońców. W składzie m.in. młody Wieteska, debiutujący Niezgoda, będący bez formy Rzeźniczak....

Zostańmy przy środkowym obrońcy Legii. Jakub Rzeźniczak od dobrych kilku miesięcy ewidentnie zapomniał jak gra się w piłkę. Widać u niego niesamowity brak pewności siebie, co owocuje błędem za błędem. Tym razem chciał wybić piłkę, źle w nią trafił, ta wylądowała pod nogami Da Silvy, który dał Arce prowadzenie. W końcu został zdjęty w przerwie, a trener Hasi na konferencji przyznał, że na lewej stronie była autostrada dla rywali.

0:1, 0:2, 0:3 i honorowe trafienie na 1:3.

Świetna gra Arki, która przypominała popisy z własnego boiska. Z drugiej strony Legia. Na taką grę nie powinni pozwolić sobie nawet ci rezerwowi. Była tragedia. W sumie tak samo jak w środę w Irlandii, z tym, że tak półamatorzy nie byli w stanie pokonać Malarza. A wtedy grał przecież podstawowy skład...



Jeżeli prezes pisze coś takiego, a trener przyznaje, że: "nie wszyscy zawodnicy chcą, żeby Legia wygrywała" to coś jest tutaj wyraźnie nie tak. Mówią o tym też wyniki - jedno wymęczone zwycięstwo w Lidze i droga jak po grudzie do Ligi Mistrzów. Pytanie czy podstawowi piłkarze są aż tak zmęczeni, żeby odpoczywać przed rewanżem z Dundalk. Czy nie lepiej było posłać do gry pierwszy skład, wygrać mecz i mieć spokój? A tak Hasi wkroczył właśnie na drogę jednokierunkową. Co więcej zrobił to pod prąd i za swoje grzechy może zapłacić więcej niż 500 złotych mandatu... Nie chodzi nawet o brak awansu do LM, bo on będzie, ale panowie - żeby za rok zagrać w Lidze Mistrzów, trzeba zdobyć mistrzostwo. Chyba, że celujecie w triumf co najmniej w Lidze Europy...

Świętuje tylko Arka. Pierwsze historyczne zwycięstwo z Legią w Warszawie.



---

Co odróżnia obecną Lechię Gdańsk od tej z dwóch-trzech ostatnich sezonów? Gra już lepiej niż wcześniej, ale cały czas jest to gra niemrawa, cały czas brakuje tego czegoś w jakości gry. Pomimo wszystko - w przeciwieństwie do wcześniejszych lat - zespół z Gdańska solidnie punktuje, a po pokonaniu w niedzielę Jagielonii 1:0 zameldował się nawet na pozycji lidera Lotto Ekstraklasy. O skali wymęczenia tej wygranej niech świadczy fakt oddania przez Lechię zaledwie jednego strzału celnego, który jakiś cudem zakończył się pięknym trafieniem Aleksandara Kovačevićia. Oprócz tego incydentu znacznie więcej z gry miała Jaga, która łącznie na bramkę oddała aż 16 strzałów. Nieraz wyraźnie brakowało jednak zrozumienia, jak chociażby przy tym rzucie wolnym:


Tego jeszcze nie grali - Vassiljev i Wasiluk w tym samym momencie chcą kopnąć piłkę. Ostatecznie ciut szybszy okazał się Estończyk, lecz takie zrozumienie - a właściwie jego brak - nie wystawia najlepszej laurki zawodnikom. Chyba że było to zaplanowane, jednak to bardzo wątpliwa kwestia.

Lechia obejmuje pozycję lidera, a Jaga, która tak kapitalnie rozpoczęła sezon, przegrała już drugi mecz z rzędu w stosunku 0:1.

---

W poniedziałek mierzyła się Korona Kielce z Wisłą Kraków. Kielczanie jak dotąd grają w kratkę, jednak trzeba być uczciwym - zarówno piłkarze jak i trener dopiero uczą się Ekstraklasy, gdyż jak wiemy w klubie doszło do sporej rewolucji. Pomimo wszystko radzą sobie dobrze, na pewno o niebo lepiej od Wisły, która po szczęśliwym zwycięstwie z Pogonią, przegrała następnie cztery spotkania. Dodatkowo w Wiśle dochodzi od prawdziwej szopki, jeżeli chodzi o nowego prezesa Jakuba Meresińskiego, który - jak wiemy - .m.in. wyłudzał VAT, działał w grupie przestępczej czy podrobił swoje świadectwo maturalne... Najlepsze jest to, że Meresińskiego za chwilę w Wiśle nie będzie, a klub przejmą prawdopodobnie kibice, konkretnie TPS (Towarzystwo Sportowe Wisły), bardzo mocno związane z Wisłą Sharks, czyli grupą najzagorzalszych kibiców klubu. Czy na to szansę na powodzenie? Cóż - na pewno Wisłę przejmują ludzie, którzy ją kochają. Pytanie tylko czy podołają finansowo i organizacyjnie...

Przechodząc do samego spotkania - na początku nieco więcej z gry miała Korona, wraz z biegiem czasu kilka dobrych sytuacji stworzyła sobie Wisła, która ogólnie oddawała więcej strzałów i miała znaczną przewagę w posiadaniu piłki. Wydawało się, że kiedyś w końcu piłka musi wpaść do bramki. No i wpadła, tyle że nie do tej, do której pewnie by sobie życzyli. Doliczony czas gry, kontra gospodarzy z Kielc, w sytuacji sam na sam z bramkarzem znajduje się Kiełb i z zimną krwią dobija Wisłę.

Pięć porażek z rzędu - wstyd! Ogórki tam nie grają - w pomocy mają podstawowego pomocnika reprezentacji Polski...

---

Wyniki:

Piątek, 19 sierpnia
Śląsk Wrocław – Wisła Płock 0:0
Termalica Nieciecza – Lech Poznań 0:0
Sobota, 20 sierpnia
Cracovia Kraków – Ruch Chorzów 1:1
Piast Gliwice – Pogoń Szczecin 0:2
Legia Warszawa – Arka Gdynia 1:3
Niedziela, 21 sierpnia
Zagłębie Lubin – Górnik Łęczna 0:0
Jagiellonia Białystok – Lechia Gdańsk 0:1
Poniedziałek, 22 sierpnia
Korona Kielce – Wisła Kraków 1:0

---

Tabela:


90minut.pl
---

Strzelcy:



tylkoekstraklasa.pl
---

Frekwencja w trzeciej kolejce wynosiła 55953 (poprzednio 830251), co daje średnią  7993 (poprzednio 10378 ) na mecz.

Norbert Skórzewski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz