niedziela, 14 sierpnia 2016

Organizacyjnie? Leśnik Manowo!

Poznań, Gdynia, Szczecin, Koszalin, Bydgoszcz, Toruń, mniejsze Konin, Jarocin, Kalisz, Środa Wielkopolska, Świecie, Lębork, no i najmniejsze Przodkowo, Chwaszczyno. Manowo. Co ich łączy? Każde z tych miast lub wsi posiada klub na czwartym poziomie rozgrywkowym.

Przeprowadzona przed sezonem reorganizacja trzeciej ligi, polegająca na uszczupleniu rozgrywek z ośmiu grup do czterech, miała za zadanie przede wszystkim podnieść poziom sportowy spotkań, a także znacznie sprofesjonalizować kluby. Pomimo że jest to dość odległy poziom rozgrywkowy, mecze obejmują teren aż czterech województw. Dla piłkarzy, często robiących to głównie z pasji, to ogromne wyrzeczenie. Pisze, że głównie z pasji, gdyż pieniądze obracane w tej lidze często są naprawdę spore. Pomijając ogromne koszty wyjazdów czy utrzymania drużyny - piłkarze zazwyczaj otrzymują solidne pensje, a dla dużej ich części piłka stanowi integralną część życia. Jakby to powiedzieć - za dużo dorabiać nie muszą.

Gdzieś pomiędzy tymi miastami swoje miejsce znalazł Leśnik Manowo. Zespół ze wsi oddalonej 12 kilometrów od Koszalina, będący obok Przodkowa i Chwaszczyna najmniejszym ośrodkiem w drugiej grupie III ligi i jednym z najmniejszych w całej klasie rozgrywkowej, zaliczając do klasyfikacji kluby z całej Polski.

Chwaszczyno i Przodkowo w tej lidze grają jednak już trzeci sezon, Leśnik jest beniaminkiem. Trzy lata temu osiągnął historyczny sukces - awansował wówczas do trzeciej ligi (utrzymał się sezon, następnie spadł), lecz była to jeszcze liga przed reorganizacją, w której grały drużyny z województwa zachodniopomorskiego i pomorskiego. Teraz, po ponownym awansie, do stawki dołączyły ekipy z wielkopolski i kujawsko-pomorskiego.

Zrobiła się naprawdę duża piłka.

Zapraszamy do Manowa. Wioski, których na tym poziomie coraz mniej. Rozgrywki nawet na tak niskim szczeblu stają się coraz lepiej zorganizowane i wymagają bardzo dużych nakładów finansowych. Eliminuje to wiele pięknych historii małych klubów. Leśnik się z tego wyłamał i - pomimo wątpliwości wielu - po wywalczeniu awansu przystąpił do rozgrywek.


- Tak naprawdę to my uczymy się tej trzeciej ligi, bo Leśnik nigdy nie grał na takim poziomie, bo nie można porównywać wcześniejszej trzeciej ligi do tej, która jest teraz, gdzie grają wszystkie najlepsze zespoły z czterech województw. Poziom jest na pewno dużo wyższy, niż kilka miesięcy temu - mówił trener zespołu Łukasz Drożdżal.

Kibice także twardo stąpają po ziemi: - Wiesz, ta trzecia liga to jest poziom maksimum. Z pełnym przekonaniem mogę powiedzieć, że nigdy nie zagramy wyżej. Musimy teraz cieszyć się każdym meczem, wiesz, grać na ambicji, walczyć, bo tylko to nam zostało. Pościągaliśmy kilku zawodników, ale zostało dużo chłopaków, którzy grali z nami w IV lidze. Oni wiedzą, że to ich życiowa szansa. Zresztą my nie mamy takich możliwości jak Gwardia Koszalin, musimy liczyć na zawodników, których oni nie chcą. Taka jest prawda.

Położenie 12 km od Koszalina, gdzie rządzi Gwardia, faktycznie musi robić swoje. W kadrze znajduje się dużo zawodników z przeszłością w koszalińskim klubie (także w innym - Bałtyku Koszalin), lecz prawdą jest, że większość gra w Leśniku, bo nie złapała się w Gwardii. Choć zdarzają się wyjątki. Jak mówi kolejny z fanów: - Oni (Gwardia - przyp. autor) mogą ściągać chłopaków z wyższych lig, ale to nie jest tak, że u nas tylko ci, co tam się nie dostali. Fakt, że większość takich jest, ale masz na przykład takiego Seweryna Fijołka. Super pomocnik, już bardzo doświadczony, pewnie mógłby teraz pójść grać do Gwardii, jednak cały czas grać u nas. Jakoś tak nie wiem czemu, choć mi to specjalnie nie przeszkadza.

- Słyszałem, że kluby satelickie, jak w tym przypadku Leśnik, często płacą więcej wyróżniającym się zawodnikom. Może tak jest z tym Fijołkiem? W Gwardii zarabiałby mniej, a grałby przecież na tym samym poziomie? - mówię.

- No coś w tym jest! 

---

Na stadionie około 150-200 osób, włącznie z sympatykami Górnika Konin. Goście przyjechali na drugą kolejkę do Manowa po zwycięstwie na inaugurację 3:0, Leśnik w tym samym momencie przegrał w Szczecinie ze Świtem Skolwin 2:0. W domu grali dopiero po raz pierwszy - właśnie w sobotę 13 sierpnia.

Jeszcze ostatnie zaczepki przed meczem:

- Pan to chyba się nie może już doczekać?

- Oj młody żebyś wiedział! Ja jestem sympatykiem piłki. Oglądam dużo, wszystko. Wszystkie mecze w telewizji, prawda, reprezentację wszystko. No i tutaj naszą piłkę w regionie, jak tylko mogę i zdrowie pozwoli. Gwardia, Bałtyk, Leśnik. Dzisiaj jestem, jak widzisz, tutaj i liczę, że uda się trochę tym z Konina utrzeć nosa. Manowo taka mała wioska, Konin to miasto, duża miejscowość. Wygrać to by było coś!

---


W końcu zaczęli. Pierwsza akcja, pierwsza decyzja przeciwko Leśnikowi i ten sam sympatyczny starszy pan, który jeszcze przed chwilą ze mną rozmawiał, zaczyna swój koncert:

- Kurwa jak gwiżdżesz pedale! Od początku pod większe, kurwa, aglomeracje gwizdacie pajace! Pajace! Pajace! Pajace!...

Sędzia po prostu (słusznie) podyktował faul w środku pola na korzyść przyjezdnych. Na nieszczęście arbitra w strefie tego pana.


Gol dla Leśnika był pierwszym zdobytym w tym sezonie. Od początku nastawili się na kontry, które jednak inteligentnie wyprowadzali. Cały mecz wyglądał podobnie - bicie głową w mur Górnika i rozważne akcje Leśnika. Ostatecznie zaowocowało to triumfem gospodarzy 1:0. Końcówka, w której piłka nie odbijała się od ziemi, tylko latała w przestworzach, tylko dla koneserów:



Historyczne zwycięstwo w nowej trzeciej lidze stało się faktem.

- Mamy to panowie, kurwa! Mamy to! - Tak brzmiały pierwsze słowa po końcowym gwizdku sędziego. Naprawdę - kiedy patrzy się na zespół grający tak ambitnie, z takim zaangażowaniem to aż chce się cały czas go oglądać. Przy okazji grzechem byłoby nie docenić tych piłkarzy. Nie chodzi nawet o samego Leśnika, lecz o wszystkich zawodników. Poświęcają oni często swój wolny czas - który mogliby spędzić z rodziną - by jechać np. 400 kilometrów na mecz III ligi. Jasne - za darmo tego nie robią, ale też nie przesadzajmy. Nie są to takie kokosy jak nawet w I lidze.

Ponadto, już wracając do samego Leśnika, to akurat jest jeden z niewielu nie w pełni profesjonalnych klubów na tym poziomie. Można nawet powiedzieć, że to zespół amatorski. Zupełnie inna bajka, niż np. Gwardia Koszalin, Elana Toruń, Bałtyk Gdynia, o rezerwach Pogoni czy Lecha nie wspominając. Kompletnie inny system treningów, których jest na pewno mniej niż w niejednym klubie na tym poziomie. Czy zrobi to ostatecznie różnice? Cóż - ciężko wyrokować po dwóch seriach gier. Na razie kopciuszek cieszy się grą na tak wysokim poziomie i stąpa twardo po ziemi.


- Mecz jakich w tej lidze będzie wiele. Nie ma tutaj wielkich umiejętności, super techniki, choć oczywiście przebłyski się zdarzają, ale widzisz - tutaj trzeba walczyć o każdy przysłowiowy centymetr boiska. Jak jeden widzi walkę, to zaraz pójdzie za nim drugi i to wszystko fajnie się komponuje. Tak było dzisiaj i my jesteśmy z tych chłopaków dumni!

To jest właśnie rzeczywistość niższych lig w Polsce. Lig, które coraz mocniej się profesjonalizują. O ile w IV i niżej jest naprawdę dużo miejsca dla malutkich, o tyle już na poziomie obecnej trzeciej ligi taki Leśnik jest ewenementem. Uważam, że zawsze jednak ktoś taki jest potrzebny, bo po prostu dodaje kolorytu. W Poznaniu mieszka ponad pół miliona osób, w całej Gminie Manowie pewnie coś koło 6 tysięcy. W całej gminie! Samo Manowo liczy rzecz jasna znacznie mniej. Nie sposób nie wspomnieć, jaka to musi być promocja dla tej okolicy. Tym bardziej, jak przyjeżdżają piłkarze i widzą, że nawet w takiej wiosce można dopiąć wszystko na ostatni guzik. Organizacja i pasja na pewno wywalczyłaby nie jeden awans...

Aż przyjemnie pisać o takich meczach, a z trybun co rusz (dokładniej: co decyzję przeciwko gospodarzom) słyszeć wrzutki na sędziego. Ma to swój urok.



Norbert Skórzewski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz