piątek, 12 sierpnia 2016

Kabaretowa runda Pucharu Polski

Zbigniew Boniek od początku swojej pracy w Polskim Związku Piłki Nożnej stawia zdecydowanie na rozwój Pucharu Polski i pewną zmianę mentalności wśród uczestniczącym w nich drużyn. Różnicę widać gołym okiem - finały wreszcie nie są rozgrywane na prowincjach, lecz na Stadionie Narodowym. Miejscu, gdzie każdy polski piłkarz na pewno chciałby choć raz w życiu zagrać. To właśnie ten bodziec motywacyjny może odegrać tutaj kluczową rolę - jedyne wyjście by na nim wystąpić, nie będąc reprezentantem kraju, to właśnie awans do finału poprzez krajowy puchar. Dochodzi do tego oczywiście ogromne zainteresowanie szerokiej publiczności, która na co dzień nie śledzi przecież tak uważnie polskiej ligi.

Stadion Narodowy wydaje się więc strzałem w dziesiątkę. Wszystkie mniejsze zmiany, związane chociażby z losowaniem, mogą tylko utwierdzić w przekonaniu, że prezesowi na tych rozgrywkach zależy. Ostatni przykład - brak zgody na jeden mecz w ćwierćfinale kosztem dwumeczu, na co naciskała Ekstraklasa, aby zyskać jeszcze jeden termin w przeładowanej meczami lidze.

Trudno jednak nie odnieść wrażenie, że bez względu na to, jak ciężko pracował będzie PZPN, tak naprawdę puchar tworzą sami piłkarze i to właśnie ich podejście od rozgrywek jest kluczowe. Jak to wygląda obecnie? Cóż - wystarczy spojrzeć na rozstrzygnięcia ligowe z minionego sezonu. Ile ekip z pierwszej czwórki gra dalej? Trzy już odpadły, czwarta ma szansę zrobić to 24 sierpnia (Piast mierzy się z Lechią). Daleko nam jeszcze chociażby do Niemiec, gdzie puchar jest prawdziwym świętem, a do finału dostać chce się każdy. Jasne, przez dwa poprzednie lata wszystko się sprawdzało (dwa razy Legia-Lech, na początek kadencji tylko Zagłębie-Zawisza), jednak tegoroczne podejście do rozgrywek to jest jakiś kabaret.


Legia dostaje w czapę z grającym ligę niżej Górnikiem Zabrze, mimo że gra naprawdę solidnym składem, do przerwy prowadzi 2:0, a Górnik nie wykorzystuje karnego. Nie przeszkodziło to jednak Zabrzanom w drugiej odsłonie, jak i dogrywce kompletnie zdominować Stołecznych, strzelając im trzy bramki.

Zagłębie Lubin po wyłapaniu - idąc za nazewnictwem weszlo! - eurowpierdolu od SonderjyskE, tym razem doświadczyło Bytovpierdolu od grającej klasę niżej Bytovi.

Korona Kielce poległa w starciu z niesamowicie silnym zespołem środka tabeli drugiej ligi - Puszczą Niepołomice.

Termalika nie dała rady Wigrom Suwałki.

Dodatkowo o krok nad przepaścią znalazły się Górnik Łęczna (3:2 z Miedzią Legnica), Arka Gdynia (1:0 po goli w doliczonym czasie gry z Olimpią Zambrów), Śląsk Wrocław (2:1 po dogrywce z Sandencją Nowy Sącz, gdzie w ataku Korzym czy Jańczyk), Ruch Chorzów po karnych rozprawił się ze Stomilem Olsztym, Wisła Kraków pokazała moc i po dogrywce pokonała cholernie trudnego przeciwnika jakim jest Zagłębie Sosnowiec 4:3.

Założenia spełniły tak naprawdę tylko Lech Poznań, który odprawił Podbeskidzie i Jagielonia, pokonując Cracovię. Nie liczę oczywiście kilku ekip z niższych lig, grających między sobą.

Żeby była jasność - zdaje sobie sprawę, że zawsze jakiś rodzynek w pucharze trafić się musi (pamiętacie Błękitnych Stargard Szczeciński?), jednak bez przesady... Obecna edycja Pucharu Polski przypomina kabaret. Jednak nie ma co płakać po Legii czy Zagłębiu - nie chcą prestiżu, to mieć nie będą. Głównie chodzi o Zagłębie, dla którego puchar mógłby być furtką do Europy.

Lekceważenie pucharu wrosło w mentalność wielu klubów. Ciężko będzie ten trend odwrócić.

Oto komplet wyników:

źródło: sportowefakty.wp.pl
Patrząc na drabinkę i zakładając, że w 1/8 i 1/4 awansować będą faworyci (hahahahah) komplet półfinalistów powinien wyglądać mniej więcej tak: Górnik Łęczna, Arka Gdynia/Śląsk Wrocław, Lech Poznań/Wisła Kraków, Jagielonia Białystok/Lechia Gdańsk.

Oczywiście to wszystko przy założeniu, że kabaretowe wyniki nagle staną się poważne. Zapewne się nie staną.

Długa droga przed piłkarzami, aby nadążyć za mentalnością PZPN-u.

Norbert Skórzewski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz